Gitarzysta weselny – jakiego potrzebuje sprzętu?
Artykuł ten otwiera serię poradników dla gitarzystów weselnych. Postaram się omówić w nim ogólnie jakich sprzętów będziemy potrzebowali, aby móc zagrać imprezę. Szczegółowe informacje będę umieszczał w kolejnych częściach. Jeżeli czytaliście moje wcześniejsze teksty o zakładaniu zespołu to zapewne zauważyliście, że kładłem nacisk na oddzielenie grania na żywo od podkładów. Wygląda na to, że większość moich artykułów będzie zawierać ten element, gdyż w obu tych sytuacjach często wymagany jest różny sprzęt, różni ludzie, różne umiejętności. Taka sama sytuacja jest w przypadku gitarzysty i jego ‚gratów’. Zapraszam do lektury.
Najważniejszy jest instrument
Tak, wiem- Ameryki nie odkryłem. Chodzi o to, że mając samą gitarę nie zagramy za bardzo z żywym składem, gdyż będzie brakowało w jej brzmieniu wszystkiego, czego oczekuje się po takim graniu. Z samym instrumentem poradzimy sobie jednak jeżeli będziemy tylko ‚wspomagać’ podkład albo grać całkiem z playbacku. Podpinamy się wtedy do miksera i coś tam dogrywamy. Szału nie będzie, ale jeżeli będziemy stanowić tło, to jest szansa, że nie zostaniemy wygwizdani.
Nieważne jak gramy, instrument powinien być naszym pierwszym zakupem. Przy jego wyborze i zbieraniu gotówki żadna inna część zestawu nie powinna mieć dla nas znaczenia. Jeżeli mamy 2 tysiące złotych i chcemy kupić wszystkie potrzebne rzeczy to… nie kupimy nic oprócz gitary. Jeżeli mamy 3 tysiące to również polecam przeznaczyć je w całości na ‚wiosło’. 4 tysiące? Też kupiłbym gitarę. „Ale jak to? Przecież na Allegro są super profesjonalne zestawy za 299zł. Nawet kurs gry na DVD”. Te zestawy są g**** warte. To tak, jakbym przez 10 godzin pracował używając szlifierki kątowej za 50 zł. Ostatnio ciąłem takim urządzeniem jakieś metalowe elementy. Gumówka spaliła się po 30 minutach. Ktoś powie, że przecież za 3 tysiące można kupić i gitarę i piecyk. Owszem, można i na pewno nie będzie to złom, szczególnie jeżeli sprzęt będzie kupiony jako używany. Im gitara jest droższa tym prawdopodobnie mniej będziemy mieli jej do zarzucenia. Nie jest to reguła, gdyż nie zawsze jakość idzie w parze z ceną, ale jednak w większości przypadków tak właśnie jest. Profesjonalny instrument nie będzie się rozstrajał, będzie stroił na progach, będzie wygodny w graniu i co najważniejsze- będzie świetnie brzmiał, co sprawi również, że granie będzie dla nas przyjemnością. Takiego sprzętu nie musimy zmieniać przez wiele lat. Musimy jedynie o niego dbać.
Wzmacniacz czy multiefekt?
Pierwsza sytuacja, jaką rozpatrzymy to skład live. W tym przypadku każde naturalne brzmienie to zaleta, więc gitarzysta, grający na żywo powinien zaopatrzyć się w sprzęt, który w zasadzie mógłby użyć na pełnowymiarowej scenie. Jeżeli zespół jako całość ma brzmieć zawodowo to nie może być słabych ogniw. Będzie potrzebne albo combo gitarowe (na dwóch 12 calowych głośnikach) albo głowa gitarowa i dwu lub cztero głośnikowa kolumna. Tak wiem, zostanie wykorzystane 5% mocy, ale chodzi tu o otwarte, pełne, analogowe brzmienie. Do zestawu należy również dołożyć albo multiefekt albo zestaw kostek efektowych. Kostki np. Bossa plus lampowy wzmak to naprawdę mistrzowskie połączenie. Niestety koszt będzie niemały… Dobry multiefekt również zapewni nam świetne brzmienie, a gotowe presety przełączane microswitchami w znacznym stopniu ułatwią nam zmianę barw.
Sytuacja druga, czyli podkłady i playbacki. Przerobiłem już różne opcje i stanowczo odradzam ciągania za sobą paczek i wzmacniaczy. Mogłoby się wydawać, że bardzo fajnie będzie wzbogacić podkłady naturalnym brzmieniem gitary. Okazuje się, że jednak nie do końca. Podkłady są wybierane między innymi dlatego, że mają spójne, zlane brzmienie. W końcu zostały wcześniej zmiksowane. Jeżeli ustawimy gdzieś z tyłu wzmacniacz gitarowy to jakiekolwiek szarpnięcie struną zakłóci spójność podkładu. Po prostu dźwięki będą się zbytnio wyróżniać (charakterystyka brzmienia głośnika gitarowego oraz dźwięk pochodzący z jednego punktu sali, a nie z głównych kolumn). Istnieje również ryzyko, że pozostali członkowie zespołu nie będą słyszeć nic oprócz naszego sprzętu, gdyż służy nam on również za odsłuch. Jeżeli chcemy nieco ‚spłaszczyć’ nasz sound to możemy do naszej paczki lub comba przyłożyć mikrofon np. Shure SM57. Gitara pojawi się w głównych kolumnach i ‚połączy’ się w pewnym stopniu z podkładem, lecz nasz ‚odsłuch’ dalej może przeszkadzać muzykom. Jakie jest najlepsze rozwiązanie? Myślę że multiefekt. Taki, który oprócz wyjścia liniowego (z symulacją kolumny) ma dodatkowo wyjście słuchawkowe. Użyjemy je jako odsłuch. Multiefekt zapewni nam spójne z podkładem brzmienie i całą masę różnych konfiguracji. Osoba, która stoi przy mikserze, może w każdej chwili trochę nas zgłośnić lub ściszyć. Warto również zwrócić uwagę na fakt, iż zajmujemy na scenie mniej miejsca, a transport naszych ‚gratów’ jest mniej męczący.
Pozostałe elementy
Dobra, mamy już podstawę. Wybraliśmy graty odpowiednie do sytuacji i zgodne z naszymi upodobaniami. Teraz czas na listę rzeczy, którymi powinniśmy się również zainteresować:
– Kabel jack->jack 6.3mm o długości 5 metrów. Po pierwsze musi być bardzo wytrzymały, a po drugie musi bezstratnie przenosić sygnał i izolować go od zewnętrznych zakłóceń. Jeżeli na podłodze leży jeszcze jakiś efekt to musimy mieć dwa takie kable- logiczne. Na prawdę, nie ma co oszczędzać. Jak kiedyś zaoszczędziłem trochę na kablu to okazało się, poziom maksymalnego wzmocnienia na kanale przesterowanym w moim piecyku spadł o połowę, nie wspominając już o piskach i szumach.
– Statyw na nasz instrument. Nie jest to drogi element, ale bardzo przydatny. Po każdym bloku tanecznym, na takim właśnie statywie będzie lądować nasza gitara. Nie ma szans, żeby opierać ją o jakiś niestabilny element sceny czy o ścianę. Jak niefortunnie obsunie się i poleci to możemy mieć mały problem.
– Pokrowiec. Wydatek koło 100 złotych. Tyle wystarczy, żeby pokrowiec miał sensowną grubość i przydatne kieszenie. Nie patrzcie na cieniutkie, ‚foliowe’ opakowania(często dodawane jako gratisy do super zestawów za 99zł)- trzymanie w nich sprzętu to tak jakby nosić go na zewnątrz.
– Struny. Po pierwsze sensowne struny nałożone już na gitarę. Po drugie komplet zapasowy. Różne się zdarzają przypadki, czasem nawet nowa struna może pęknąć. Troszkę nam to może utrudnić dotarcie do końca imprezy. Pół biedy jak mamy mostek jednostronnie blokowany lub stały. Prawdziwy problem pojawi się w momencie, gdy nasza gitarka jest wyposażona w dwustronny mostek Floyd Rose ze strunami zaczepionymi w specjalnych wózeczkach. Jak walnie najgrubsza struna to zmieni się napięcie sprężyn co z kolei obniży mostek, a to zmieni menzurę i przy okazji rozstroi wszystkie struny. Sama wymiana takiej struny na pewno nam chwilę zajmie… jeżeli w ogóle mamy przy sobie zestaw odpowiednich narzędzi.
– Kostki. Nawet tak mała rzecz jak piórko gitarowe może wpłynąć na jakość naszej pracy. Grubość kostek to w sumie sprawa indywidualna, lecz osobiście polecałbym kilka różnych grubości (zależnie o charakteru utworu, który gramy). Chodzi mi bardziej o to, żeby mieć kilka zapasowych kostek. Strasznie łatwo je zgubić. Są małe, cienkie, a wokół jest w miarę ciemno i wszędzie aż roi się od małych szczelin, które przyciągają kostki jak magnes.
– Pulpit na teksty. Nawet jeżeli nie śpiewamy to myślę, że warto mieć cały materiał z przygotowanymi akordami czy zaznaczonymi trudniejszymi elementami. Sam statyw na teksty to również wydatek trochę powyżej 100 złotych. Za tą cenę otrzymamy stabilną i wytrzymałą konstrukcję. Warto dokupić także małą lampkę, która doświetli nasze teksty.
– Pasek. Tanie akcesorium, lecz bez niego nie zagramy na stojąco. Ważne jest, aby był szeroki (wielogodzinna gra będzie mniej męcząca) i miał ciasne otwory na zaczepy w gitarze (wtedy mamy pewność, że instrument nie spadnie na podłogę).
– Zapasowa gitara. Jest bardzo przydatna dla ludzi, którzy nie chcą walczyć z zerwaną struną lub chcą mieć różne brzmienie w konkretnych utworach. Niektórzy trzymają na statywie dodatkową gitarę, gdyż chcą wyglądać bardziej profesjonalnie.
Podsumowanie
Lista dodatkowych elementów trochę nam się wydłużyła, lecz myślę, że nie są to elementy zbędne. Dzięki nim nie zaskoczy nas żadna sytuacja. Jeżeli chodzi o główny sprzęt to będziemy musieli wydać… tyle ile będziemy chcieli. Bo jak się uprzemy to wyjdziemy na scenę z takim struclem, że będziemy zostawiać na podłodze ślady płyty wiórowej. Wszystko zależy od tego, co chcemy sobą prezentować, jakie mamy wymagania. Pamiętajmy jednak, że kiepska jakość sprzętu będzie oznaczać również niższą jakość muzyki.