Podział miesiąca na tygodnie czy dekady nie był wówczas znany. W każdym miesiącu były 3 dni (jak dawniej), które miały swoje nazwy. A mianowicie:
• Kalendy (od łac. Calendae), pierwszy dzień miesiąca.
• Idy (od łac. Idus), dzień trzynasty, a w marcu, maju, lipcu i październiku — dzień piętnasty.
• Nony (od łac. Nonae), dzień dziewiąty miesiąca, a w marcu, maju, lipcu i październiku — siódmy dzień miesiąca.
Pozostałe dni określano licząc je wstecz od tych terminów. Np. 3 marca określano jako dzień piąty przed Nonami marcowymi (ante diem Nonas Martias), 10 marca — jako dzień szósty przed Idami marcowymi, 23 marca — jako dzień dziesiąty przed Kalendami kwietniowymi itp. Dni zaś poprzedzające Kalendy, Nony i Idy określano przez pridie (w przeddzień). A więc, np. 14 III — pridie Idus Martias.
Trudne? Dla nas tak. Rzymianie jednak doskonale sobie z tym radzili.
Tydzień 7-dniowy pojawił się w Rzymie dopiero w I—II w. Na początku III w. używano go już powszechnie. Nawiązywał on wyraźnie do astrologicznej tradycji babilońskiej. W każdym razie patronowały mu planety. A oto nazwy poszczególnych jego dni:
Poniedziałek — dies Lunae — dzień Księżyca
Wtorek — dies Martis — dzień Marsa
Środa — dies Mercurii — dzień Merkurego
Czwartek — dies lovis — dzień Jowisza
Piątek — dies Veneris — dzień Wenus
Sobota — dies Saturni — dzień Saturna
Niedziela — dies Solis — dzień Słońca
W świecie chrześcijańskim dniem świątecznym początkowo był żydowski Sabbat — sobota, nazywana po łacinie Sabbatum. Tego określenia używano w nomenklaturze kościelnej. Od Sabatu liczono również kolejność dni tygodnia. Z czasem jednak — dla odróżnienia od Żydów — przeniesiono święto na następny dzień, licząc jednocześnie od niego kolejność dni. Kościół katolicki usiłował odejść od „pogańskich” nazw, zastępując je własnymi. A więc dni tygodnia tak nazywano:
Niedziela — dies Dominica
Poniedziałek — feria secunda
Wtorek — feria tertia
Środa — feria quarta
Czwartek — feria quinta
Piątek — feria sexta
Sobota — feria septima (Sabbatum)
Usiłowania Kościoła poparł również Konstantyn Wielki, ustanawiając rozporządzeniem z 321 r. dzień wolny od pracy na dies Solis — dies Dominica. Święto wyznaczone na niedzielę przyjęło się szybko, natomiast nazwy dni w większości krajów europejskich pozostały „pogańskie”. Z wyjątkiem… Polski, gdzie do XV w. używano nazw kościelnych (w XIV—XVI wieku — również planetarnych). Od XVI wieku coraz częściej używano rodzimych nazw, nawiązujących wyraźnie do kościelnych, z tym jednak, że pierwszym dniem tygodnia nie była niedziela, lecz poniedziałek.
I tak oto wytworzył się nasz „polski tydzień”:
Poniedziałek — dzień po niedzieli
Wtorek — od wtóry, drugi
Środa — od środkowego miejsca w tygodniu
Czwartek — od czwartego
Piątek — od piątego
Sobota — od Sabbatum
Niedziela — od niedziałania
Tydzień nie mieścił się w całości ani w miesiącach, ani w roku kalendarzowym. Szedł swoim torem. Jego porządek wyznaczał raczej Wielki Tydzień poprzedzający Wielkanoc, ściślej — niedziela wielkanocna. Religia chrześcijańska przyczyniła się też do upowszechnienia kalendarza juliańskiego w Europie. Sobór nicejski – Od Nikei w Azji Mniejszej, gdzie się odbył (325 r.) przyjął bowiem kalendarz Juliusa Cezara i polecił wprowadzić go władcom chrześcijańskim w podległych im krajach.
Kalendarz juliański — oparty na słonecznym kalendarzu egipskim — był niewątpliwie wielkim osiągnięciem kalendarologii światowej. Był bezsprzecznie najlepszym (i chyba najwygodniejszym) kalendarzem spośród tych, jakie zostały stworzone. Niestety, i on miał wadę. Rok tego kalendarza był dłuższy od słonecznego o 0,0078 dnia, czyli o 11 minut i 14 sekund. To oczywiście drobnostka, ale z tej drobnostki w ciągu 128 lat powstawał 1 dzień.
W miarę upływu czasu rosła więc rozbieżność między rokiem astronomicznym a kalendarzowym. Zauważono to dość wcześnie, ale dopiero w XIII w. różni uczeni zaczęli domagać się reformy, a nawet czynili próby jej dokonania (Roger Bacon; król kastylijski — Alfons X Mądry). Sprawa miała przy tym aspekt religijny. Chodziło mianowicie o prawidłowe ustalenie daty Wielkanocy — podstawy całego roku kościelnego, która, zgodnie z ustaleniami soboru nicejskiego, miała przypadać na pierwszą niedzielę po pierwszej pełni od równonocy wiosennej. W 325 r. dzień równo-nocy przypadał 21 III. W miarę mijania wieków, równonoc — z powodu błędu kalendarza juliańskiego — nieustannie się jednak przesuwała. Doszło do tego, że w XVI w. różnica ta wynosiła już 10 dni. Święta wyznaczano więc niezgodnie z uchwałami soboru. Tym samym przesuwał się i rok kościelny. Kalendarz zaś — wyprzedzając pory roku — zaczął burzyć „naturalny porządek”.
Przypomnijmy. Kalendarzowy rok egipski był nieco za krótki. Błąd tego kalendarza likwidował się dopiero po 1460 latach; kalendarzowy rok juliański był z kolei za długi. Jego błąd likwidował się po około 47 000 lat. Kalendarz juliański był dokładniejszy od egipskiego, też jednak zaczął sprawiać kłopoty. Reforma kalendarza juliańskiego była więc konieczna.