Obok zegarów wodnych używano zegarów piaskowych. Budowano je podobnie jak wodne, a więc — na zasadzie dwóch naczyń.
Czy znano je już w starożytności? Trudno powiedzieć. Najstarsze dowody pojawienia się ich pochodzą bowiem z „epoki arabskiej”. Można jednak przypuszczać, że znane były równie długo jak wodne. Zegary piaskowe miały przecież wiele zalet — piasek wysypuje się równomiernie. Dość powszechne były w w XIII—XVIII w. Używano ich jeszcze w 1 połowie XIX wieku. Przetrwały zresztą do dziś jako niezastąpiona pomoc przy gotowaniu jajek na miękko. Znane były również zegary ogniowe. Używano ich do mierzenia czasu, zwłaszcza w nocy. Początkowo były to zwyczajne, smołowate sznury, mające tyle węzłów ile godzin nocnych. Z czasem — także świece z odpowiednią podziałką.
Zegary ogniowe rozpowszechnione były zwłaszcza w Chinach, a szczególnie „zegary zapachowe”. Były to świece podzielone na odpowiednie odcinki, przy czym każdy z nich nasycano kadzidłem o innym zapachu. Poszczególne godziny inaczej więc pachniały. Robiono też zegary ogniowe z palącymi się knotami. Gdy knot dopalał się, wskazując kolejną godzinę, uruchamiał mechanizm wyrzucający z pojemnika kule. Ich stukot oznajmiał, że „wybiła” nowa godzina.
Tego rodzaju zegarów używano także w Grecji i Rzymie. Przypominały lampki oliwne. Ubywanie paliwa w trakcie spalania wskazywało czas.
W ten sposób oznaczano czas nocy także w średniowiecznej Europie. W pierwszych wiekach państwowości polskiej używano specjalnych smołowanych sznurów i świec do oznaczania np. pory zmiany wart na murach czy wałach obronnych.
Zegary ogniowe, podobnie jak piaskowe, nie odegrały jednak większej roli w historii rozwoju czasomierzy. Były narzędziami dość prymitywnymi, wskazywały czas niezbyt dokładnie, wymagały przy tym stałego nadzoru.